piątek, 30 listopada 2012

Imagin o Lou


Byłaś z Louisem już 2 lata. Kochaliście się, ale Lou miał dla ciebie coraz mniej czasu. Trasy koncertowe, spotkania z fanami, nagrywanie płyty, teledysku. Chłopak nie miał już za wiele czasu na ciebie. Bardzo cię to bolało, ale wierzyłaś, że to tylko taki okres w waszym związku i że będzie już nie długo lepiej. Spędzałaś kolejny wieczór w domu. Samotnie, z kubkiem herbaty, w fotelu patrząc przez okno, czy nie podjeżdża w końcu auto twojego ukochanego. Co wieczór tak czekałaś, ale on przyjeżdżał coraz później. Zawsze wtedy już leżałaś w łóżku, udając, że śpisz. On przychodził do sypialni, kładł się na waszym łóżku, ale nawet nie całował cię w głowę, jak zawsze to robił. Po prostu zasypiał nie zwracając na ciebie uwagi. Tak samo było tej nocy. Miałaś dość. Leżałaś i łzy płynęły ci po policzkach. Wstałaś z łóżka i zeszłaś na dół do ogrodu. Usiadłaś na trawie. Było ci zimno, ale nie chciałaś wracać z powrotem do domu. Zaczęłaś jeszcze mocniej płakać. Oczy miałaś spuchnięte i dławiłaś się łzami. - Czemu nie może być tak jak kiedyś?! - zaczęłaś krzyczeć. - Nienawidzę swojego życia! To wszystko przez ciebie gnoju!!! - odwróciłaś się do okna z waszej sypialni. - Słyszysz?! Czemu mi to robisz?! - krzyczałaś jeszcze głośniej, a sąsiedzi zaczęli się patrzeć na ciebie z okien. Nie zwracałaś na to uwagi. Byłaś zbyt przejęta tym, żeby on w końcu wyszedł do tego okna i coś zaczął robić. Nie zrobił tego. - Wiedziałam. Ignoruj mnie teraz. Nienawidzę cię, słyszysz?! Nienawidzę!!! To koniec!!!! - wykrzyczałaś ostatni raz i wyszłaś na ulicę. Biegłaś przed siebie. Nie wiedziałaś nawet dokładnie gdzie. Nagle poczułaś czyiś dotyk na twoim nadgarstku. Odwróciłaś się. To był on. - Co ty robisz?! Odbiło ci już zupełnie?! Drzesz się po nocy, aż sąsiedzi się na nas patrzą! - zaczął mieć pretensje. - A co mnie do cholery sąsiedzi obchodzą?! Mam dość, rozumiesz?! - zaczęłaś mu wrzeszczeć prosto w twarz. - Czego dość?! - również podniósł głos. - Nie masz dla mnie już w ogóle czasu. Cały czas tyko praca, praca i praca. Ile ja wieczorów na ciebie już czekałam. Ty zawsze po nocy przyjeżdżasz i nawet mnie nie zauważasz. I tak już jest od paru miesięcy. Na serio nic już dla ciebie nie znaczę?! - darłaś się jak najmocniej umiałaś. - (T.I.) jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie! Robię to wszystko dla ciebie, zarabiam na dom, chcę byś była szczęśliwa. Fani i zespół są dla mnie jak druga rodzina. Ale ty zawsze będziesz na pierwszym miejscu! - oczy zrobiły się mu szklane. - Miało to inaczej wyglądać, mieliśmy jutro iść na kolację, ale nie chcę już dłużej czekać. - uklęknął przed tobą i wyciągnął z kieszeni złoty pierścionek z brylantem. - Kocham cię moja księżniczko. Pozwól mi wszystko naprawić i... wyjdź za mnie. - Patrzał ci prosto w czerwone od płaczu oczy. Byłaś w szoku. On cię kocha. Nawet mocniej niż myślałaś. Tak jak ty jego. Oczy znowu zaszły ci łzami i nie potrafiłaś wydusić z siebie słowa. Pokiwałaś tylko, że tak. On wstał, wziął cię na ręce i zaczęliście się całować. Płakaliście i śmialiście się jednocześnie. Słyszeliście oklaski z sąsiednich ogrodów. Parę miesięcy później wzięliście ślub. Louis miał dla ciebie dużo czasu i byliście szczęśliwi. Urodziłaś bliźnięta. Teraz żyjecie wszyscy wspólnie. Szczęśliwie. Razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz